Listy w przyszłość. Co zrobimy inaczej, gdy urodzimy drugie dziecko
3 December 2020
wiek drzewa liczy się po pierścieniach na cięciu, a mądrość rodziców po liczbie dzieci-powiedział ktoś z klasyków. Ale prawda: nic tak nie uczy skutecznej opieki i wychowania dziecka jak ...pierwsze dziecko)
z pierworodnym wypchamy szyszki (czasami i dosłownie) i doświadczalnie poznajemy wielką sztukę bycia rodzicami. Z drugim jest inaczej ... Ech, gdzie była ta cała wiedza pięć lat temu???< / h3> < br>zebraliśmy pięć historii rodziców, którzy już wiedzą, jak to jest potrzebne i jak to jest w inny sposób), że tak powiem, skorzystamy z okazji, aby nauczyć się na cudzych doświadczeniach, oszczędzając własne nerwy i czas...
"znajomość musi być zorganizowana wcześnie", Nikolay Iwanowicz, ojciec Sofii
< /h2>mój ojciec był profesjonalnym kierowcą - praktycznie dorastałem w jego Wołdze. Nawiasem mówiąc, do dziś pamiętam, jak chciałem to zrobić-dorastać-aby normalnie, jako dorośli, patrzeć przez okno samochodu...< / h3> < br>dlatego od razu prosiłem żonę lub kogoś innego, aby wziął naszą Sofię na ręce, kiedy wsiadali do samochodu. I jeździliśmy (a tak przy okazji, dużo jeździmy). W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że problematyczne jest obejście się bez fotelika samochodowego: w kraju weszło w życie nowe prawo, a my sami, po przestudiowaniu problemu, przekonaliśmy się o ich potrzebie.< / h3> < br>problemy przyszły skąd nie czekali: Sophia stanowczo odmówiła wsiadania do nowego beżowego fotelika samochodowego. Ani ulubione jednorożce na boazerii, ani perswazja, ani, oczywiście, nie pomogły .zagrożenia ... < / h3>
W końcu się poddaliśmy - a "fotelikiem" jeszcze przez długie lata pracowała nasza mama. Podczas gdy dorosła i ponura córka zgodziła się w nim usiąść. To prawda, że kosztowało nas to Kindera po każdej podróży.
< /h2>mój ojciec był profesjonalnym kierowcą - praktycznie dorastałem w jego Wołdze. Nawiasem mówiąc, do dziś pamiętam, jak chciałem to zrobić-dorastać-aby normalnie, jako dorośli, patrzeć przez okno samochodu...< / h3>
< br>dlatego od razu prosiłem żonę lub kogoś innego, aby wziął naszą Sofię na ręce, kiedy wsiadali do samochodu. I jeździliśmy (a tak przy okazji, dużo jeździmy). W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że problematyczne jest obejście się bez fotelika samochodowego: w kraju weszło w życie nowe prawo, a my sami, po przestudiowaniu problemu, przekonaliśmy się o ich potrzebie.< / h3> < br>problemy przyszły skąd nie czekali: Sophia stanowczo odmówiła wsiadania do nowego beżowego fotelika samochodowego. Ani ulubione jednorożce na boazerii, ani perswazja, ani, oczywiście, nie pomogły .zagrożenia ... < / h3>
W końcu się poddaliśmy - a "fotelikiem" jeszcze przez długie lata pracowała nasza mama. Podczas gdy dorosła i ponura córka zgodziła się w nim usiąść. To prawda, że kosztowało nas to Kindera po każdej podróży.
W końcu się poddaliśmy - a "fotelikiem" jeszcze przez długie lata pracowała nasza mama. Podczas gdy dorosła i ponura córka zgodziła się w nim usiąść. To prawda, że kosztowało nas to Kindera po każdej podróży.
a wszystko dlatego-wyjaśnił nam szwagier, psycholog dziecięcy, że często dzieci bardzo trudno zmieniają miękką matkę na bezduszną"siwowłosą". Długo się przyzwyczajają. Cóż, kapryśne, jasne.< / h3>
ale gdyby dziecko zapoznało się z krzesłem wcześniej, prawdopodobnie nie byłoby problemów.
Jak to zrobić? Kup fotel "od zera"! W ten sposób możesz przewozić dziecko i leżąc-gdy jeszcze nie siedzi, i siedząc - gdy dorośnie. < / h3 > < h3> < br > jeśli weźmiemy taką opcję jak Asteroid od Carrello< / a> - to kwestia fotelika samochodowego zamyka się do 12 roku życia-fotel jest idealny "na wzrost" dzięki regulowanemu zagłówkowi i pozycji oparcia.
ale gdyby dziecko zapoznało się z krzesłem wcześniej, prawdopodobnie nie byłoby problemów.
Jak to zrobić? Kup fotel "od zera"! W ten sposób możesz przewozić dziecko i leżąc-gdy jeszcze nie siedzi, i siedząc - gdy dorośnie. < / h3 > < h3> < br > jeśli weźmiemy taką opcję jak Asteroid od Carrello< / a> - to kwestia fotelika samochodowego zamyka się do 12 roku życia-fotel jest idealny "na wzrost" dzięki regulowanemu zagłówkowi i pozycji oparcia.
< h2>"odwiedzamy tylko Tyszkę" - Elżbieta, mama Ilji< / h2> < H3> < br > Mój Ilja zawsze był wyjątkowym dzieckiem. Po prostu horror jak bardzo przywiązał się do rzeczy. Ale tylko do własnych-zabawek, mebli, a nawet ubrań. Obdarzył ich cudownymi właściwościami, bezinteresownie grał, wymyślał imiona. < / h3> < br>miał na imię Lucy. Szczoteczka Do Zębów-Buzz. Z łóżeczkiem przyjaźnił się szczególnie długo i bezinteresownie. Z jakiegoś powodu nadano jej imię Kuzya i bardzo nie lubiła, gdy spał na niej nasz kot Murzik. A także-Ilya był tego pewien-latała z nim w nocy)))< / h3>
< br>miał na imię Lucy. Szczoteczka Do Zębów-Buzz. Z łóżeczkiem przyjaźnił się szczególnie długo i bezinteresownie. Z jakiegoś powodu nadano jej imię Kuzya i bardzo nie lubiła, gdy spał na niej nasz kot Murzik. A także-Ilya był tego pewien-latała z nim w nocy)))< / h3> < br>dlatego każda noc poza domem zamieniła się dla naszej Ilyi w tortury i cierpienie. Jak tam moja Kuzia? Czy Lucy się nią zaopiekuje? A jeśli poleci i nie wróci?...
< br>krótko mówiąc, nie byliśmy zbyt chętni do odwiedzenia, a tym bardziej nie planowaliśmy długich podróży z zakwaterowaniem w hotelach...
a potem w sklepie zobaczyliśmy kojec z zabawną zieloną twarzą na boku. Wydawałoby się: cóż, miejsce do zabawy i przechowywania zabawek, co więcej?... Nie: była ciekawa dodatkowa opcja: miejsce do spania.
< br>krótko mówiąc, nie byliśmy zbyt chętni do odwiedzenia, a tym bardziej nie planowaliśmy długich podróży z zakwaterowaniem w hotelach...
a potem w sklepie zobaczyliśmy kojec z zabawną zieloną twarzą na boku. Wydawałoby się: cóż, miejsce do zabawy i przechowywania zabawek, co więcej?... Nie: była ciekawa dodatkowa opcja: miejsce do spania.
i wtedy zrozumieliśmy, kto mógł cały czas zastępować Kuzię poza domem! Przechowuj swoje ulubione zabawki. Być stałym miejscem do zabawy ... < / h3>
Ech... kupiliśmy ten kojec. Tak, Ilya jest już za dorosły, by w nim spać... ale zaprzyjaźnił się z Tishką))
ufał mu ulubionymi zabawkami. Siedział tam często. A kiedy przypadkowo zasnąłem w kojcu ...< / h3> < br>krótko mówiąc, od tego czasu Tyszka i ja nie rozstajemy się. Teraz mój syn ma pięć lat-ale bez kojca do dziś nie jedziemy do babci)) a rzecz jest naprawdę cudowna: składa się kompaktowo, jest wygodnie transportowana z miejsca, nie ma miejsca, jest lekka, niezawodna i praktyczna.< / h3> < br>Ilia i ja już postanowiliśmy: zaprzyjaźnimy Tyszkę z Lisą, która ma się urodzić za trzy miesiące. Tishka ma miejsce do przewijania i boczne wejście. LISA na pewno to pokocha!< / h3> < br>a, prawie zapomniałam! Jak nazywa się nasz przyjaciel z paszportu? Poznaj Molto z rodziny Carrello. O pseudonimie Tyszka)))
Ech... kupiliśmy ten kojec. Tak, Ilya jest już za dorosły, by w nim spać... ale zaprzyjaźnił się z Tishką))
ufał mu ulubionymi zabawkami. Siedział tam często. A kiedy przypadkowo zasnąłem w kojcu ...< / h3>
< br>krótko mówiąc, od tego czasu Tyszka i ja nie rozstajemy się. Teraz mój syn ma pięć lat-ale bez kojca do dziś nie jedziemy do babci)) a rzecz jest naprawdę cudowna: składa się kompaktowo, jest wygodnie transportowana z miejsca, nie ma miejsca, jest lekka, niezawodna i praktyczna.< / h3> < br>Ilia i ja już postanowiliśmy: zaprzyjaźnimy Tyszkę z Lisą, która ma się urodzić za trzy miesiące. Tishka ma miejsce do przewijania i boczne wejście. LISA na pewno to pokocha!< / h3> < br>a, prawie zapomniałam! Jak nazywa się nasz przyjaciel z paszportu? Poznaj Molto z rodziny Carrello. O pseudonimie Tyszka)))
< br>a, prawie zapomniałam! Jak nazywa się nasz przyjaciel z paszportu? Poznaj Molto z rodziny Carrello. O pseudonimie Tyszka)))
"mój triumf w "igrzyskach śmierci" mama doceniła" - Jurij, Tata Wasi< / h2>
< h3 > po raz pierwszy, kiedy żona zostawiła mnie z dzieckiem... Nie, Nie będzie opowieści o tym, jak płakałem w kącie, nie wiedząc, gdzie są pampersy i pampersy)). Stało się coś innego: nie chciał jeść. Siedząc na kanapie, mój Wasilij wpadł w furię: stanowczo odmówił pysznych płatków owsianych z malinami, kopnął, a nawet raz dostał owsiankę do żyrandola. O stanie sofy w ogóle milczę ((
< br>tak, wiele razy widziałem, jak nasza matka karmi Wasię: siada na kolanach, trzymając jedną ręką, udaje mu się rozproszyć go puszystym słoniem, drugi zręcznie wkłada łyżkę do ust, mówiąc coś fascynującego lub śpiewając piosenki z ulubionych kreskówek.
< h3 > po raz pierwszy, kiedy żona zostawiła mnie z dzieckiem... Nie, Nie będzie opowieści o tym, jak płakałem w kącie, nie wiedząc, gdzie są pampersy i pampersy)). Stało się coś innego: nie chciał jeść. Siedząc na kanapie, mój Wasilij wpadł w furię: stanowczo odmówił pysznych płatków owsianych z malinami, kopnął, a nawet raz dostał owsiankę do żyrandola. O stanie sofy w ogóle milczę ((
< br>tak, wiele razy widziałem, jak nasza matka karmi Wasię: siada na kolanach, trzymając jedną ręką, udaje mu się rozproszyć go puszystym słoniem, drugi zręcznie wkłada łyżkę do ust, mówiąc coś fascynującego lub śpiewając piosenki z ulubionych kreskówek.
taka ekwilibrystyka zawsze mi się nie podobała. Z całą męską surowością powtarzałem: nie ma co rozpieszczać chłopca, będzie głodny-i tak zje! "Bądź cierpliwy, dam ci szansę, sam spróbujesz" - zaśmiała się moja żona...< / h3> < br>Och, jak zrozumiałem i poczułem jej chichot w tym feralnym "ojcowskim" dniu, myjąc kanapę z owsianki ((a myjąc, zdecydowanie postanowiłem nie poddawać się i szukać wyjścia. Czy tylko w ten sposób można nakarmić kapryśne dziecko?
..W ciągu dwóch tygodni operacja "Nakarm Wasilija" została starannie zaplanowana. "Len, a nie chcesz iść na zakupy? A ja sam nakarmię Wasię. Czesław-sofa pozostanie czysta!”. Kiedy drzwi się zamknęły, wyjąłem ze spiżarni duże pudełko otrzymane poprzedniego dnia. Rozłożył podstawę, przymocował siedzisko, zatrzasnął mocowania blatu-krzesełko do karmienia Triumph - aka leżak, aka huśtawka - całym swoim wyglądem krzyczał: Basia, bądźmy przyjaciółmi!< / h3> < br>I Vasya nie miał nic przeciwko! Po rozłożeniu grzechotek na blacie, wsłuchaniu się w znajome melodie z głośnika wbudowanego w krzesełko, mały zdawał się nawet nie zauważać, jak łyżka za łyżką, owsianka znika w jego ustach. Dobrze odżywiony, zadowolony i usypiony przez reżim choroby lokomocyjnej, syn po pół godzinie słodko spał w swoim nowym "tronie".< / h3> < br>przyszła wkrótce mama powiedziała tylko: "dobra robota! Teraz wiem, kto będzie karmił nasze drugie dziecko!..”
< br>przyszła wkrótce mama powiedziała tylko: "dobra robota! Teraz wiem, kto będzie karmił nasze drugie dziecko!..”
"A moje plecy powiedziały" hurra!, Svetlana, mama Nadii< / h2> < br>byłam fanką dotyku. Kontakt cielesny jest bezcenny. Uściski, Uściski dłoni , dotyk-to wymiana emocji, energii i ludzkiego ciepła-mówiłam ... ! < / h3> < br>kiedy urodziła się Nadiusza, kąpałam się w jej ramionach, nie opuszczałam jej rąk, dotykałam, uczyłam chwytać pierwsze zabawki, przewracać się i siedzieć. Tak, było ciężko, ale zrozumiałam: mama to odpowiedzialność i poświęcenie...< / h3>
a potem zaczęliśmy uczyć się chodzić. Ten" kurs " zajął nam trzy długie miesiące - Nadia uczyła się bardzo dokładnie, ale powoli. Najpierw trzymałem ją pod uchwytami, a potem za dłonie. Malaya po prostu wyciągała się z tego procesu i nieustannie domagała się "kontynuowania bankietu", spacerując ze mną godzinami po domu. A moje plecy jęczały i opadały mi ręce. Realistycznie-byłem niesamowicie zmęczony, ponieważ wszystkie treningi były wyłącznie moim obowiązkiem, tata i babcia Docha nie uznawali. < / h3> < br>"weź spacerowiczów!"- mówiła mama. Nie chciałam. Przecież dotykowość, kontakt, emocja... tylko pozytywnych emocji z każdym dniem było coraz mniej ((.
< br>kiedy urodziła się Nadiusza, kąpałam się w jej ramionach, nie opuszczałam jej rąk, dotykałam, uczyłam chwytać pierwsze zabawki, przewracać się i siedzieć. Tak, było ciężko, ale zrozumiałam: mama to odpowiedzialność i poświęcenie...< / h3>
a potem zaczęliśmy uczyć się chodzić. Ten" kurs " zajął nam trzy długie miesiące - Nadia uczyła się bardzo dokładnie, ale powoli. Najpierw trzymałem ją pod uchwytami, a potem za dłonie. Malaya po prostu wyciągała się z tego procesu i nieustannie domagała się "kontynuowania bankietu", spacerując ze mną godzinami po domu. A moje plecy jęczały i opadały mi ręce. Realistycznie-byłem niesamowicie zmęczony, ponieważ wszystkie treningi były wyłącznie moim obowiązkiem, tata i babcia Docha nie uznawali. < / h3> < br>"weź spacerowiczów!"- mówiła mama. Nie chciałam. Przecież dotykowość, kontakt, emocja... tylko pozytywnych emocji z każdym dniem było coraz mniej ((.
a potem zaczęliśmy uczyć się chodzić. Ten" kurs " zajął nam trzy długie miesiące - Nadia uczyła się bardzo dokładnie, ale powoli. Najpierw trzymałem ją pod uchwytami, a potem za dłonie. Malaya po prostu wyciągała się z tego procesu i nieustannie domagała się "kontynuowania bankietu", spacerując ze mną godzinami po domu. A moje plecy jęczały i opadały mi ręce. Realistycznie-byłem niesamowicie zmęczony, ponieważ wszystkie treningi były wyłącznie moim obowiązkiem, tata i babcia Docha nie uznawali. < / h3>
< br>"weź spacerowiczów!"- mówiła mama. Nie chciałam. Przecież dotykowość, kontakt, emocja... tylko pozytywnych emocji z każdym dniem było coraz mniej ((.
poddałam się dopiero gdy zobaczyłam te chodziki. Były świetne: mój ulubiony jasnozielony, niezawodny i duży. A co najważniejsze-z nimi dziecko mogło chodzić bez pomocy matki! W podstawie usunięto tylny mostek-a Docha, trzymając się tyłu, tupała, popychając spacerowiczów przed sobą jak wózek.< / h3> < br>Moja Nadia sprawdziła to od razu! Mogła chodzić po przestronnym korytarzu przez 30-40 minut, całkowicie zapominając o matce i jej niezastąpionym wsparciu. O Boże, jak bardzo podziękowała mi za to moja dolna część pleców!< br>Nasze chodziki Carrello Eterno do tej pory u nas, choć Nadia od roku ich nie używa - dzięki nim nauczyła się pewnie chodzić dosłownie przez dwa tygodnie.< / h3> < br > ale nikomu ich nie dajemy! W końcu Nadia potrzebuje brata. A jego mama ma zdrowe plecy. Tak więc, jak tylko będzie to możliwe, usiądzie w chodziku. A dotykowość mi wystarczy, uwierz mi))< / h3>
< br > ale nikomu ich nie dajemy! W końcu Nadia potrzebuje brata. A jego mama ma zdrowe plecy. Tak więc, jak tylko będzie to możliwe, usiądzie w chodziku. A dotykowość mi wystarczy, uwierz mi))< / h3>
< br > < / p > < h2 > "dziecięca" flota samochodowa "nie wiedziałam, gdzie iść" - Wiktoria, mama Danili< / h2 >
Ech, jak sobie przypomnę te nasze napoleońskie plany, kiedy jeszcze chodziłam z brzuszkiem ... będziemy odwiedzać? Koniec! Podróżować? Na pewno! Zimą nie odwołujemy spacerów? Jak to możliwe? < / h3> < br>Danya urodziła się jesienią, a zima nigdy nie obyła się bez lotu do ciepłych krain. Postanowiliśmy nie zmieniać planów-kupiliśmy lekki wózek. < / h3> < br>mąż często podróżuje, jeżdżę po mieście sama za kierownicą-dlatego kupili fotelik samochodowy. < / h3> < br>potem gdzieś zobaczyłam kosz-nosidełko dla dziecka, pomyślałam: fajnie! - kupiliśmy ją..< / h3>
i dopiero wtedy wpadła mi w oko wózek 3w1. Rama, koła i trzy wymienne, a właściwie autonomiczne konstrukcje-Gondola, Jednostka spacerowa, fotelik samochodowy. Kliknięcie-i jedno zamienia się w drugie. Jak mówią, lekkim ruchem ręki...< / h3> < br>mąż skarci się, że planuję z wyprzedzeniem (mówią, że znak jest zły), ale już dokonałam wyboru: Kupię wózek 3w1 Carrello Aurora. Widziałam taką u siostry-fajna!< / h3> < br>kołyska jest przestronna, z dużym kapturem, Blok spacerowy jest obrotowy, pozwala obserwować dziecko podczas spaceru, fotelik samochodowy jest kompaktowy, można w nim przewozić dziecko od urodzenia. na myśl prosi się o przysłowiowe, ale w tym przypadku logiczne "po co płacić więcej?!"
(i tak, przy okazji, wymyśliłam imię naszej córeczki! Barbarzyńca. Nie mów jeszcze mężowi, dobrze?)
< br>mąż często podróżuje, jeżdżę po mieście sama za kierownicą-dlatego kupili fotelik samochodowy. < / h3> < br>potem gdzieś zobaczyłam kosz-nosidełko dla dziecka, pomyślałam: fajnie! - kupiliśmy ją..< / h3>
i dopiero wtedy wpadła mi w oko wózek 3w1. Rama, koła i trzy wymienne, a właściwie autonomiczne konstrukcje-Gondola, Jednostka spacerowa, fotelik samochodowy. Kliknięcie-i jedno zamienia się w drugie. Jak mówią, lekkim ruchem ręki...< / h3> < br>mąż skarci się, że planuję z wyprzedzeniem (mówią, że znak jest zły), ale już dokonałam wyboru: Kupię wózek 3w1 Carrello Aurora. Widziałam taką u siostry-fajna!< / h3> < br>kołyska jest przestronna, z dużym kapturem, Blok spacerowy jest obrotowy, pozwala obserwować dziecko podczas spaceru, fotelik samochodowy jest kompaktowy, można w nim przewozić dziecko od urodzenia. na myśl prosi się o przysłowiowe, ale w tym przypadku logiczne "po co płacić więcej?!"
(i tak, przy okazji, wymyśliłam imię naszej córeczki! Barbarzyńca. Nie mów jeszcze mężowi, dobrze?)
i dopiero wtedy wpadła mi w oko wózek 3w1. Rama, koła i trzy wymienne, a właściwie autonomiczne konstrukcje-Gondola, Jednostka spacerowa, fotelik samochodowy. Kliknięcie-i jedno zamienia się w drugie. Jak mówią, lekkim ruchem ręki...< / h3> < br>mąż skarci się, że planuję z wyprzedzeniem (mówią, że znak jest zły), ale już dokonałam wyboru: Kupię wózek 3w1 Carrello Aurora. Widziałam taką u siostry-fajna!< / h3> < br>kołyska jest przestronna, z dużym kapturem, Blok spacerowy jest obrotowy, pozwala obserwować dziecko podczas spaceru, fotelik samochodowy jest kompaktowy, można w nim przewozić dziecko od urodzenia. na myśl prosi się o przysłowiowe, ale w tym przypadku logiczne "po co płacić więcej?!"
(i tak, przy okazji, wymyśliłam imię naszej córeczki! Barbarzyńca. Nie mów jeszcze mężowi, dobrze?)
< br>kołyska jest przestronna, z dużym kapturem, Blok spacerowy jest obrotowy, pozwala obserwować dziecko podczas spaceru, fotelik samochodowy jest kompaktowy, można w nim przewozić dziecko od urodzenia. na myśl prosi się o przysłowiowe, ale w tym przypadku logiczne "po co płacić więcej?!"
(i tak, przy okazji, wymyśliłam imię naszej córeczki! Barbarzyńca. Nie mów jeszcze mężowi, dobrze?)